/jedzenie_i_picie/jedzenie/Cookie_cursor.cur

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 8

Poczuła niesamowity ból w nogach od próby wydostania się stąd. Lecz za każdym razem kiedy bardziej się szarpała czuła się coraz słabsza. Oczy zaczęły zachodzić jej mgłą, w głowie wirował jej cały świat, a raczej to co miała przed oczami. Nie dawała rady, gdy nagle usłyszała głośne krzyki i stukot butów. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Może przyszła reszta wspólników, aby dokończyć dzieło. Chciała, aby cały ten koszmar jak najszybciej się skończył. Nie przeczyła, że wolałaby nawet śmierć. Na szczęście nie czekała ją prędko, bo słyszała: Stać policja!, Nie ruszaj się!, Gdzie jest dziewczyna?!. Poczuła ulgę, że ktoś w końcu uwolni ją od tych rurek, pojemników i tego przerażającego pomieszczenia. Ktoś złapał za klamkę i ostrożnie otworzył drzwi. Musiała zamknąć oczy, bo wpadło mnóstwo światła, które ją oślepiło. Prawdopodobnie było południe, ale nie wiedziała, którego dnia. Szybko podbiegł do niej funkcjonariusz policji z grupą ratowników medycznych. Miała strach w oczach, bo wiedziała jaki ból sprawi jej wyjęcie rurek z nogi. W tym ciemnym pomieszczeniu, teraz przepełnionym światłem znajdowało się bardzo dużo ludzi. Każdy wypełniał swoje zadanie. Nagle poczuła niewyobrażalny ból kostki. Jeden z lekarzy prawdopodobnie uwolnił jej nogę od przerażającej maszyny, która pobierała jej krew. Nie mogła się powstrzymać od krzyku. Prawdopodobnie było ją słychać na zewnątrz budynku, w którym się znajdowała. Po uwolnieniu jej przegubów i kostek od taśmy, lekarze położyli ją na noszach i zanieśli ją do karetki. Przed domem, w którym się znajdowała ujrzała radiowozy policyjne. W nich znajdowali się: Blake, jego tata, dwóch kelnerów z Food Cake i nieznany jej mężczyzna. Wszyscy patrzyli się na nią ze złością i chęcią zemsty. Na szczęście nie musiała długo na nich patrzeć, bo lekarze sprawnie włożyli ją do karetki. W ambulansie zauważyła, że na nodze ma zawiązany bandaż, zabezpieczający przed dużą utratą krwi. Lekarze poinformowali ją, że jadą do szpitala. Oczywiście najszybszą możliwą drogą była droga koło Food Cake. Spojrzała przez okno w stronę kawiarni i coś ją zaniepokoiło. Szyld, który był wywieszony, wtedy gdy szła pierwszy raz z Monią brzmiał "Food Cake". Teraz, gdy przejeżdżali wyglądał zupełnie inaczej. Nie był taki elegancki jak na początku. Wyglądał na stary, zniszczony i tak jakby zupełnie nie pasował do miejsca, którym był. Najdziwniejsze było jednak to, że ten szyld zmienił nazwę. Nie chodziło tu o samą zmianę tylko o treść, która w tym czasie była bardzo podejrzana szczególnie w tym miejscu. Brzmiał on "Blood Cake". Przerażona tym co zobaczyła dla pewności zapytała lekarza, który siedział obok niej, czy on też widzi nowy szyld na kawiarni. Niestety zanim zdążył się odwrócić, kafejka pozostała daleko w tyle. Pomyślała sobie, że może przewidziało jej się po tych zastrzykach. A właściwie co ona dostała? Zapytała lekarza, a on powiedział jej, że to prawdopodobnie chloroform, ale większą pewność będzie miał dopiero po dokładniejszym zbadaniu w szpitalu. Zastanawiała się kto zadzwonił na policję i karetkę, skoro nikogo po za nią ratownikami, policjantami i "katami" nie było. Przecież jeśli byłaby to mama to sama przyjechałaby jako lekarz, aby uratować swoją córkę. Niestety jej tu nie było. Ponownie zapytała lekarza kto po nich zadzwonił. On odpowiedział, że to przecież ona sama po nich zadzwoniła, a właściwie puściła sygnał. Nie przypominała sobie, żeby po kogokolwiek dzwoniła. Nawet nie miała ze sobą telefonu. Może przez przypadek próbując uwolnić się nacisnęła jakiś przycisk. Ale gdzie musiał leżeć telefon? Może był pod nią. To nie było teraz najważniejsze. Ważniejszy był fakt, że jej mamy nie było z nią. Pewnie jest tak zapracowana, że nie ma czasu na zaopiekowanie się swoją córką. Lecz z tego co pamiętała ją stawiała zawsze na pierwszym miejscu. Musiało zdarzyć się coś złego, że nie mogła przyjechać karetką z resztą lekarzy.

                                            Czy jej mama specjalnie nie przyjechała...
Koniec rozdziału 8

1 komentarz: