/jedzenie_i_picie/jedzenie/Cookie_cursor.cur

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 11

Kiedy tak razem szli, zastanawiała się gdzie pójdą. Jak będą chcieli zostać w domu, Blood People łatwo ich znajdą, a jak w szpitalu może to się jeszcze gorzej skończyć. Nie potrafiła dopuścić do siebie informacji, że jej matka jest w sekcie. Pewnie większość ludzi, z którymi miała do czynienia w trakcie trwania śledztwa również są Blood People. Miała tego dosyć ale nie mogła się poddać i dać się złapać przez tych ludzi. Wolała cierpieć niż udowodnić, że jest tchórzem. Miała nadzieję, że to się jak najszybciej skończy.
Razem z bratem postanowili, że wejdą na chwilę do domu, zabiorą swoje rzeczy i poszukają sobie tymczasowego schronienia. Mogą pójść do jakiejś ciotki, ale ona pewnie też należy do sekty, ponieważ za czasów jej mamy, ciotki, ojca Blake'a i całej reszty była ona bardzo modna i większość pozostała jej wierna do końca. Ale co tak bardzo musiało ich skłonić do chęci zabicia córki ich koleżanki. I ją samą.
Kiedy dotarli przed dom, Olga musiała ostrożnie przyglądać się czy ktoś ich nie śledzi, czy też na nich nie czyha gdzieś za rogiem. Na szczęście nikogo takiego nie zauważyła. Powoli zaczęła iść w stronę drzwi. Skrzat szedł posłusznie za nią. Nagle usłyszała za swoimi plecami krzyk i poczuła szarpnięcie z tyłu. Odwróciła się i zobaczyła leżącego za sobą brata. Instynktownie pochyliła się, aby nie trafił w nią zamaskowany mężczyzna bądź kobieta. Na szczęście szybko odjechali. Olga zaczęła budzić swojego brata, ale bezskutecznie. Odwróciła go na brzuch, aby zobaczyć co go trafiło w plecy. Dziewczyna była pod wrażeniem, bo spodziewała się pocisku. Niestety było gorzej. Wolałaby pocisk, ale to była strzałka prawdopodobnie z chloroformem, który jest specjalnością Blood People. Prawdopodobnie została wystrzelona z dmuchawki. Chciała ją wyciągnąć. W tym momencie zamiast strzałki, która została w ciele skrzata, wyciągnęła karteczkę, która w niej była. Był to liścik do Olgi.
                                                 ________________________________________________
                                                    Olga, jeszcze się policzymy. 
                                                                                Mama      
                                                _________________________________________________

Dziewczyna przeraziła się. Jej matka otruła własnego syna, po to aby powiedzieć jej, że się z nią policzy. Postanowiła szybko zrobić coś z raną skrzata, aby nie skończyło się to śmiercią. Pobiegła do domu wzięła apteczkę i laptopa, aby znaleźć informacje "co robić po zatruciu chloroformem". Niestety wszystkie porady dotyczyły szpitala. Olga załamała się. W ostatniej chwili znalazła na cudownej stronie co trzeba zrobić. Wszystkie polecenia wykonała krok po kroku. Najgorsze było to, że nadal nie mają schronienia, a w domu nie mogą przebywać, ponieważ sekciarze znają już ich miejsce pobytu. Postanowiła udać się do parku. Jest tam mały plac zabaw z domkiem, w którym się ukryją. Wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że nie zdoła skrzata przenieść na rękach do parku, który jest pięćset metrów od ich miejsca zamieszkania. Przypomniała sobie, że ma duży wózek dla lalek, w którym nie dawno woziła brata na jego prośbę. Szybko wyjęła go z szafy w przedpokoju, wpakowała tam brata i jak najszybciej udała się do parku. Po drodze na szczęście nikogo nie spotkała. Musiała się ciągle oglądać, czy nikt ich nie śledzi. Po paru minutach dotarła do parku. Udała się na plac zabaw, lecz tam czekała na ich nie miła niespodzianka.

                                                     Czy plac zabaw to dobra kryjówka...
Koniec rozdziału 11

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz